Uniwersytet w Liepaji - Aleksandra Rutkowska
....moje wspomnienia z Łotwy???
Właściwie to nie wiadomo, od czego zacząć. To był mój pierwszy w życiu wyjazd
za granice kraju. Do samego końca nie wierzyłam w to, że ten wyjazd naprawdę
wypali, a jednak! Trzeci semestr minął wyjątkowo szybko. Potem 3 dni przerwy,
pakowanie, zakupy i wyjazd. Już sama Litwa zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Kłajpeda- piękne litewskie miasto, szkoda, że mogliśmy je zobaczyć tylko przez
szyby autobusu:). Do Liepaji dotarliśmy po 12 godzinach. Tam czekały już na nas
studentki z Liepaji, które pomogły nam się "wstępnie
zaaklimatyzować".
Początki w szkole były trudne. Ciężko było się zorientować, co i jak, ale z
czasem i z tym sobie poradziłyśmy. W trakcie całego pobytu pomocą służyła nam
Egita - młoda i sympatyczna "kobitka", pracuje w akademii i zajmuje
się m.in. sprawami studentów, w tym studentów z zagranicy. Jest bardzo pomocna,
a przy tym towarzyska-imprezy itp.).
Uniwersytet w Liepaji jest szkoła dość stara, szkoła z tradycją. Studiują tam studenci z wielu krajów EU- naturalnie z Polski, z Niemiec, z Portugalii (o ile pamiętam). Wykładowcy są tam bardzo mili i również bardzo pomocni, zaskakująco pomocni. Poziom nauki niestety nieporównywalny z poziomem na PWSZ, ale miało to również swoje dobre strony. Podszkoliliśmy na pewno w jakimś stopniu mowę - chcąc nie chcąc musiałyśmy mówić w j. niemieckim (w moim przypadku). Inaczej byśmy się nie dogadały. Nikt tam przecież nie znał polskiego, żaden nauczyciel i żaden student, no chyba, że przypadkowy Polak:). Tak samo jak my nie znamy łotewskiego to normalne. I to nam wyszło na pewno na plus. No i oczywiście oszczędziłyśmy sobie stresu związanego z egzaminami na PWSZ.
Liepaja jako miasto jest ok, ale
Ryga jest ładniejsza mimo tego, że nie ma tam morza, także wszystko ma swoje plusy
i minusy. W Liepaji jest też parę dobrych knajp, z których najlepsza jest chyba
FONTAINE PALACE.
Byłyśmy na kilku wycieczkach, w tym w Rydze i w Siguldzie (ok. 100 km za Ryga).
Dużo by opowiadać.
Czas minął nam bardzo bardzo szybko, chyba za szybko. Nie wiem co
pisać...żeby napisać o wszystkim to chyba dziś bym nie skończyła:)
To było niezapomniane
przeżycie, ten wyjazd na długo pozostanie w mojej pamięci. Gdybym mogła, to
pojechałabym tam jeszcze raz! i najlepiej z ta samą ekipą! (chodzi mi
również o Litwinów i Czeszki).
No i oczywiście ogromne DZIEKUJĘ, to przecież dzięki PWSZ to wszystko się
odbyło i szczęśliwie zakończyło.
Już zazdroszczę tym, którzy pojadą tam w przyszłym roku....